DĘBICA. Kolejne dantejskie sceny w bloku przy ul. Mościckiego.
Policja ujęła sprawców dwóch rozbojów, jakie miały miejsce w jednym z mieszkań socjalnego bloku przy ul Mościckiego w Dębicy. Napastnicy mieli m.in. zarzucić foliowy worek na głowę ofiary i próbować wyrzucić ją przez okno.
Do pierwszego rozboju doszło dwa tygodnie temu, do kolejnego w poniedziałek (25 stycznia). Ofiarą obydwu była ta sama kobieta (59 l.), mieszkanka owianego złą sławą bloku.
Za pierwszym razem do mieszkania ofiary wtargnęli dwaj mężczyźni (jak ustalili śledczy Konrad P (29 l.) i Maciej Ż. (28 l.) uzbrojeni w maczetę i noże. Skorzystali z tego, że drzwi były otwarte. Sterroryzowali kobietę, grozili, że ją zabiją, ale najpierw poobcinają jej palce, żądali wydania pieniędzy. Przerażona ofiara oddała napastnikom pieniądze w kwocie 100 zł.
Trzeci kompan
Podobne zdarzenie powtórzyło się w poniedziałek (25 stycznia). Według dotychczasowych ustaleń, tym razem napastników było trzech – do Macieja Ż. i Konrada P. dołączył brat tego drugiego, Łukasz P. (31 l.). Wtargnęli do mieszkania, także uzbrojeni byli w maczety i noże. Tym razem kobieta nie miała żadnych pieniędzy. Napastnicy nie uwierzyli, zaczęli demolować mieszkanie, rozbijając sprzęty i meble maczetą. Próbowali ofiarę podduszać, zastraszać, jeden zarzucił jej foliowy worek na głowę. Próbowali też wyrzucić kobietę z okna.
Kopał i lżył policjantów
Po drugim napadzie sprawcy zostali jeszcze tego samego dnia ujęci przez policję. Jeden z nich podczas zatrzymania kopał i lżył policjantów, za co usłyszy dodatkowe zarzuty. Wszyscy trzej sprawcy zostali przesłuchani, prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie całej trójki. Wszyscy trzej zatrzymani byli już wcześniej karani. Za postawione zarzuty grozi im od 3 do 15 lat więzienia.
Blok cudów
Blok, w którym dojść miało do wydarzeń, ma złą reputację. Znajdują się w nim mieszkania socjalne. Wielu ich mieszkańców jest w konflikcie z prawem, policja jest tam częstym gościem. – Ci trzej, co ich zatrzymali, tu nie mieszkają, ale wszyscy ich kojarzą – mówi jeden z mieszkańców bloku. – Przychodzą tu i przesiadują u jednego, co tu mieszka.
O samym zajściu ludzie nie chcą rozmawiać. – Nie takie rzeczy tu się dzieją – mówi zagadnięty mężczyzna. – Lepiej się nie mieszać.
Blok nosi malowniczą nazwę – bloku cudów. Pracownicy socjalni boją się tam sami chodzić. Wybierają się w asyście policji, bowiem niektórzy mieszkańcy witają ich z siekierami w dłoni.
Artur Getler