
DĘBICA, AMSTERDAM
W jednym z mieszkań w Amsterdamie znaleziono ciało Artura Ligęski, trenera fitness, który przez 13 miesięcy odsiadywał wyrok w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Mężczyzna został zatrzymany w tym państwie w 2018 r. rzekomo za posiadanie i zażywanie narkotyków. Został wtedy skazany na dożywocie, ale w wyniku międzynarodowej presji został uwolniony i wrócił do Polski. Ostatnio zmagał się z zespołem stresu pourazowego.
M. in. dziennikarce Super Nowości dwa lata temu opowiadał o koszmarze, jaki przeżył w arabskim więzieniu, gdzie był torturowany, bity i gwałcony. Do dyspozycji miał zaledwie cztery metry kwadratowe, bez łóżka i dostępu do wody. – Od początku aresztu odmawiano mi leków, które były ważne dla mojego zdrowia – mówił w nagraniu z listopada 2018 r. Dodawał, że za kraty posłał go syn szejka w ramach zemsty za nieodwzajemnioną miłość.
Artur Ligęska pochodzi z Ropczyc, ale ostatnio mieszkał w Dębicy. Udał się do ZEA w październiku 2017 r. Jak tłumaczył, w Polsce zawaliło mu się życie, pogorszyło mu się zdrowie, związek, odebrano mu brutalnie firmę… Z wykonywania kary w kraju arabskim zwolnił go następca tronu emiratu Abu Zabi, szejk Muhammad ibn Zajed an-Nahajan. Po wyjściu z więzienia i powrocie do Polski wydał książkę „Inna miłość szejka”, w której opisał swoje traumatyczne przeżycia z więzienia w Abu Zabi. Nie są znane natomiast powody śmierci Ligęski, do której doszło w Amsterdamie.
and